Las
Las
Nie chciał dzisiaj rozmawiać. Zamilkł. Słuchał uważnie moich opowieści.
Szłam po wąskich ścieżkach wysłanych brunatną warstwą liści.
Po nocnych przymrozkach przylgnęły pokornie do nawierzchni.
Poprzez nagie gałęzie przedzierały się promienie przedpołudniowego słońca wyskakując nagle zza drzew mijanych. Radośnie łaskotały w oczy.
Po długim marszu, tuż pod stopami zauważyłam na ścieżce jeden nadal zielony liść z kilkoma kroplami porannej rosy i gałązkę jodły.
Czyżby las mi zostawił? On nadal milczał ale jakby głębiej oddychał.
Z nim – ja.