Rzepakowych przebudzeń poranek
Rzepakowych przebudzeń poranek
smutnej powieki nie chciał dziś podnieść
cisza wokoło dzwonkiem potrąca
w nagich gałązkach leciutki powiew
liść napotkany strąca łagodnie
i zawirował wprawny woltyżer
chwytając grzywę wiatru niecnoty
spod drzewa czmychły zające chyże
serc gubiąc szelest liści złotych
bosa dziewczyna wbiega ze śmiechem
w miodnych mórz obraz rzepaku fale
głęboką bruzdą oddycha ziemia
wokół rozsiewa jeszcze żniw zapach
jaskółki znaczą błękit w przestrzeni
żurawi klangor uszy zachwyca
ścieżki te same wkrótce się zmienią
pył chciwie wzburzą myśli kopyta
przestrzeń tęsknoty cwałem rozerwą
dokąd tak pędzą nikt nie zapyta
ciche przysiądą pieszczotą tuląc
skrawki papieru w których sens przysiadł
Danuta Capliez-Delcroix Bylińska