LOS
ZAPORA SZKLANA
Bagaż zdarzeń
pod niebem chmurnym choć to majowe
gromady ptaków w szarej przestrzeni
nie słychać myśli ona przenika
w inną część Ikara w skrzydłach
szybuje lekko w bagażu zdarzeń
czy los szczęśliwiej chciał poukładać
czasem wystarczy jedno z doświadczeń
życia nie nazwiesz figlarzem
W NIEZWYKŁY DZIEŃ
ŻYCIE
ze smutkiem patrzy za okno... w przymknięciu
świeżość powietrza w firankach oddycha
usta bezgłośnie składają pacierze
nową melodię
komponuje życie
czy wiosna wniesie łagodność promieni
naręcza pełne obfitych zapachów
czy pójdzie z tobą ot... z dłońmi w kieszeniach
pogwizdując w rytm
radosnego serca
a może gwiazdy policzy wieczorem
drozd gdy wtóruje w koronie modrzewia
nad... Niedźwiedzica po prawej Trójkąt
patrz jest Pas Oriona
obok Andromeda
wie... uśmiecha się na skrawku poduszki
aksamitny cień
pieśń... życie układa
TAM... GDZIE PIASEK SZEPT ROZKŁADA
W NATURZE
ulewne fale nie mają dziś końca
w mokrych kropelkach
roześmiane kwiaty
wiatr płaszcz zapodział uciekło gdzieś słońce
brzozy kołyszą pochylone głowy
jakby nadziwić nie mogły się zobacz
kwiecień dni kończy
a wiosny nie widać
natura szepcze czyżby jakiś omam
ciepła wciąż nie ma grad z deszczem przygrywa
ptaki w swych gniazdach chcą wzniecić ognisko
wydarły z siebie
puch na ocieplenie
temperatura na wychów zbyt niska
co im wyrośnie w nowym pokoleniu
świat spory toczy i wojny w zamyśle
znów człowiek burzy
jakby rozum tracił
jeden drugiemu jest wrogiem wśród tłumów
myśli że niszcząc swój status wzbogaci
aura w naturze... czy chaos wprowadza?
Zaskoczony
burgundzki ranek w okna kadrze
do wspomnień przeniósł myśli w datach
tego wieczoru nie zapomnę
gdy rytm kołysał
i twój zapach
z niedowierzaniem patrząc w grację
zwęziłeś lekko w śmiechu oczy
głośnik włączony przed kolacją
do tańca ja i
walc zaprosił
piękno radości odprężenia
kroki taneczne wyzwalają
i to uczucie w zapomnienie
porwać potrafi
każdą damę
tak kocham taniec czułeś to wiesz
wirowaliśmy ktoś bił brawa
zimową porą plac my i śnieg
niebo nad nami
z gwiazd enklawą
zdumione rzeźby na cokołach
stare latarnie wzniecały blask
biel scałowałeś płatków z czoła
radośnie patrzył
tłum i nasz czas